Header

24 lipca 2012

Zombie apokalipsa? Nie, to tylko piesi.

Ostatnio boję się włączać telewizor i przeglądać portale informacyjne. Nie bierze się to z jakiejś ukrytej fobii albo niechęci do prezenterów – celebrytów. Po prostu mam dość słuchania o kolejnych łapówkach, przekrętach albo morderstwach. Doskonały przykład, to ostatnia zadyma w jednym z amerykańskich kin. Jeśli ktoś, jakimś cudem się uchował i nie wie o co chodzi, niech sam sobie sprawdzi. Chociaż nie wierzę w istnienie takiej osoby, chyba że jest Człowiekiem Lodu i niedawno go rozmrożono. Co kieruje człowiekiem, który myśli, że jest bohaterem komiksu, wchodzi gdziekolwiek i strzela do wszystkiego co się rusza? Nie wiadomo. Pomimo tego, że współczesna medycyna potrafi zrobić prawie wszystko, łącznie z ucinaniem części jednego człowieka i „wczepianiem” jej innemu, nie potrafimy dociec, co siedzi w głowach takich ludzi.
Podobnie jest z pieszymi. Za żadne skarby świata nie mogę dojść co steruje tymi łażącymi – jak – popadnie stworzeniami. Czasem zastanawiam się, czy to aby nie są zombie z wyłączonymi mózgami. Przechodzą przez jezdnię gdzie chcą, kiedy chcą i jak chcą. Jeśli widzą przejście dla pieszych – nie zatrzymują się i nie patrzą tak, jak uczyła ich mamusia: najpierw w lewo, później w prawo i jeszcze raz w lewo, jeśli nic nie jedzie można przejść. Przecież na przejściu to pieszy ma pierwszeństwo, więc samochód ma się zatrzymać. Idą, nie zważając na jakikolwiek ruch drogowy. Tylko nie zawsze udaje się zatrzymać przed takim bezmyślnym stworzeniem. Ile oleju trzeba mieć w głowie, żeby szybciutko przekalkulować sobie swoje szanse w starciu z 10 razy cięższym przeciwnikiem? Jeśli fizyka nie jest Waszą mocną stroną, a otrzymanie 30% na maturze z matematyki to ogromny wyczyn, już wyjaśniam. Wypadają raczej kiepsko, nawet Najman by się nie podjął odklepania w takim starciu. Co z tego, że miałeś pierwszeństwo drogi przechodniu, skoro teraz leżysz w kałuży własnych wydzielin, z pogruchotaną miednicą, nogami i kręgosłupem? Mimo tego, że zawsze się udawało, w końcu trafiła kosa na kamień i kierowca się nie zatrzymał. Może i miałeś pierwszeństwo, ale opłaciło się?
Przez to, że nie mogę przewidzieć zachowań przechodniów, traktuję ich jak chodzące niewiadome. Z założenia, nie z kultury, zatrzymuję się przed przejściami. Wolę chwilę poczekać niż wymieniać zderzak, maskę i przednią szybę po kontakcie z człowiekiem śpieszącym się tak, że wyprzedza własne impulsy nerwowe mówiące „stój”. Najgorzej jest w sytuacji, kiedy na jednym pasie stoją samochody, a drugi jest wolny. Trzeba wtedy uruchomić szczególną, szczególną ostrożność, bo prawdopodobnie zza stojącego pojazdu ktoś wskoczy wprost pod nasz samochód. Takie spotkanie gwarantuje długie oczekiwanie na służby z niebieskimi kogutami, dużo trudnych pytań i pokaźne zwyżki przy opłacie kolejnej składki ubezpieczeniowej. Jedynym plusem takiego zdarzenia może być to, że producenci „Dlaczego ja?” zadzwonią do nas z prośbą, o możliwość wykorzystania naszej historii w scenariuszu najnowszego odcinka. Ale raczej zrobią to bez pytania, a główna rola przypadnie Dariuszowi z klatki obok. Chociaż muszę się przyznać, że od tego zatrzymywania się przed przejściem robię pewne wyjątki. Kiedy na drodze nie ma nikogo oprócz mnie, widzę że przechodzień zatrzymał się przed przejściem, jadę bez zatrzymywania. Pieszy i tak stanął, za mną nikogo nie ma więc zaraz za mną spokojnie przejdzie. Inny wyjątek: kiedy jadę w kolumnie, pieszy dopiero co się zatrzymał przed przejściem i czeka, także przejeżdżam. Bardziej prawdopodobne jest to, że przy hamowaniu ktoś zaparkuje w moim bagażniku, niż przechodzień ruszy zaraz po tym, jak się zatrzymał. Więcej wyjątków raczej nie robię, dzięki czemu udało mi się uniknąć sytuacji, kiedy ktoś przetacza się po dachu mojego samochodu.
Na koniec konkluzja, pasująca do jednego z tych pajacowatych rzeczników Policji, czego się bardzo wstydzę. Na drodze musimy myśleć nie tylko za siebie, ale także za wszystkich pojawiających się w zasięgu wzroku. A wyłączając moralizatorski ton, taniej wychodzi ustąpić pieszemu pierwszeństwa, niż wymieniać pół przodu samochodu i płacić wyższe składki. Nawet jak ktoś wjedzie nam w tył, będziemy mieć okazję do wymiany tego tylnego zderzaka, dawno przerysowanego pod marketem, za pieniądze z czyjegoś OC. Bo piesi w większości zachowują się jak idioci. To prawie pewne, że w najmniej oczekiwanym momencie uznają, że są szybcy jak Usain Bolt i zdążą przed samochodem. No cóż, czasem nie zdążą.

1 komentarz:

  1. Za wikipedią: W Nocy żywych trupów, zombie przedstawiano jako nieumarłego: osobę martwą, powstającą z grobu i starającą się zaspokoić żądzę krwi poprzez konsumpcję świeżego ludzkiego mięsa lub mózgu.

    Już wiesz czym kierują się piesi :)
    pozdrawiam
    http://zza-kierownicy.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń