Toyka GT-86 szturmem zdobywa serca wszystkich Petrolheadów
na świecie. Fakt, że ma sporo bubli i nieprzemyślanych rzeczy, jak kompletny
brak miejsca dla osób zaliczających się do wyższych od przeciętnego karła.
Wszystkie niedoróbki nadrabia jednak merdającym ogonem, który kręci wszystkich
z odrobiną benzyny w żyłach. No dobra, nie wszystkich, raczej fanów Need For
Speed, Playstation i zderzaków z laminatu. Kobiet raczej nie kręci, nie wiem
dlaczego, pewnie przez okropną stylistykę. Dlatego mądre, japońskie głowy
postanowiły uatrakcyjnić małą Toyotkę tak, aby trafiała w gusta miłośniczek
torebek i obcasów, oraz pasjonatów fryzjerstwa, ogólnego wymachiwania rączkami
i pstrykania paluszkami. Oto GT-86 Open Concept.
Idea była prosta: wszyscy fani różu kochają składane dachy,
więc otwieramy puszkę, zamykamy ją kawałkiem brezentu i załatwione. Kobiety
lubią brezent. Mogło wyjść z tego coś nawet ciekawego: dzięki otwartemu
nadwoziu lepiej słychać bulgot eksplozji w komorach po przeciwnych stronach
wału korbowego. Lepiej czuć przeciąg podczas sunięcia bokiem przez rondo. Lepiej
toczyć się nadmorskim bulwarem i podrywać babki na brezent. Jeśli tylko
sztywność nadwozia za bardzo nie ucierpi, otwarta wersja będzie dużo lepsza od
standardowej.
Ale nie będzie, z jednego prostego powodu: tylna kanapa. Po
co inżynierowie Toyoty ją zastawili? Przecież i tak pozycja jaką zajmują
pasażerowie z tyłu kojarzy się bardziej z gabinetem ginekologicznym niż ze
sportowym samochodem. W zamkniętym nadwoziu przynajmniej aż tak bardzo tego nie
widać. Mogło powstać coś zjawiskowego – rasowy roadster z długą maską i tylko
dwoma miejscami. Silnik już jest z przodu, wał wędruje pod podwoziem i tylne
koła pchają nas do przodu. Wystarczyło lekko przeprojektować nadwozie i Mazda
MX-5 trzęsłaby ze strachu swoimi napuchniętymi nadkolami. Prosta zmiana proporcji,
rozciągnięcie przodu kosztem tylnej kanapy i powstałby godny następca Hondy
S2000. Ale nie, poszli na łatwiznę i zamiast zrobić obiekt pożądania wszystkich
płci, zrobili coś stricte dla kobiet – konkurenta tych wszystkich słabych
coupe-cabrio od Peugeota i spółki.
Nasuwa się tylko jedno pytanie: dlaczego? Dlaczego zapchali
tę niszę takim bublem? Przecież GT-86 miało kontynuować linię klasycznych
modeli z duszą, obiektów westchnień dzieciaków. Open Concept nie nawiązuje do
żadnego z nich, jest po prostu opcją dla żon kierowników lekko po 30-tce,
odwożących codziennie swoje kilkuletnie dzieciaki do przedszkoli. Dla nich te
tylne fotele będą idealne. Tylko trochę głupio będzie wyglądał parking pod
klubem w czasie „girls night”, na którym będą same GT-86 Open.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz